Czy „obojętni” są obojętni?
Zabieramy głos w imieniu osób, które nie nazywając się szumnie „Ludźmi Nieobojętnymi” , od lat, a może i zawsze, takimi właśnie byli. Koncepcje na zmianę sytuacji w szkoleniu kierowców w Polsce były różnie formułowane. Ewaluowały i poprzez gromadzone doświadczenia, wybierane były te, które na dany czas wydawały się być najbardziej trafnymi i nadającymi się do realizacji dla wprowadzenia ewentualnych, pozytywnych zmian. Jedno jest pewne, gdyby nie sukcesy i porażki różnych koncepcji działania, nie byłoby coraz śmielszych i pełniejszych propozycji takich jak samorząd instruktorów, o którym myślano i rozmawiano w środowisku już od lat. W myśl zasady „nic o nas bez nas”, ci najbardziej aktywni i nieobojętni zrzeszali się w stowarzyszenia mające na celu integrowanie, działających na zasadach konkurencyjności, przedstawicieli ośrodków szkolenia kierowców, a przez to wzmocnienie ich głosu w społeczeństwie. Działaliśmy zawsze w myśl powyższej zasady, gdyż zawsze byliśmy przeświadczeni, że tylko oddolne, a zatem bliskie potrzebom szkoleniowców inicjatywy mogą prawdziwie rozwiązać ich problemy. Tworzenie struktur ogólnokrajowych ułatwiało komunikację pomiędzy szkoleniowcami z różnych regionów kraju i dawało wgląd w różnorodność przestrzeni działania w poszczególnych regionach oraz często odmiennych oczekiwań i problemów. Warto wspomnieć o spotkaniach instruktorów z całego kraju na konkursach Instruktor Roku, konferencjach, szkoleniach i zlotach. Gorące dyskusje służyły poznawaniu realiów pracy instruktorów. Reprezentanci regionalnych organizacji spotykali się na roboczych spotkaniach, aby w oparciu o różnorodne opinie, wypracować wspólne stanowisko i przedstawić je przed władzami ustawodawczymi, rządowymi i samorządowymi. Uczestniczyli w pracach Komisji Sejmowych, Zespołu Doradczego przy Ministrze Infrastruktury. Dzięki tym ludziom, ich zabiegom i wytrwałości wprowadzono wiele zmian w przepisach ruchu drogowego, zasad szkolenia i egzaminowania poprawiających bezpieczeństwo na polskich drogach i korzystnych dla środowiska szkoleniowego i samych kursantów. Obecnie trwają dalsze negocjacje z Ministerstwem Infrastruktury oraz z Kancelarią Premiera Rady Ministrów. Jedynym błędem negocjujących jest to, że nie chwalą się swoimi osiągnięciami, nie mówią o wyjątkowości swojej misji, a małe sukcesy przyjmują jako rzecz oczywistą i prowadzą dalsze negocjacje.
Nasze hasło na 20-lecie PFSSK – Integracja środowiska drogą do poprawy autorytetu zawodu instruktora nauki jazdy, nie jest dla nas tylko pustym wezwaniem, ale od lat treścią i celem podejmowanych działań. Dlatego najlepiej wiemy, że deprecjonowanie czyichkolwiek wieloletnich wysiłków nie służy temu o co zabiegamy, czyli zwiększeniu znaczenia zawodu instruktora nauki jazdy. Dzielenie środowiska, z własnego punktu widzenia, na tak zwanych nieobojętnych, a więc w domyśle i tych obojętnych, nie służy niczyjemu dobru, a już na pewno tworzeniu klimatu sprzyjającemu integracji środowiska. W kontekście zasady „nic o nas bez nas”, niezwykle łatwo jest przeceniać znaczenie własnych pomysłów na rozwiązanie problemów zróżnicowanego środowiska, szczególnie jeśli zna się je jedynie w teorii.
Współczesna historia Polski pokazuje, że jedyną drogą do osiągnięcia sukcesu przez społeczeństwo, jest solidarność pomiędzy ludźmi, a w przypadku instruktorów, wykładowców i wszystkich instytucji, organizacji i firm funkcjonujących w obszarze szkolenia kierowców, solidarność w osiągnięciu celu poprzez wspólne działanie ponad podziałami wynikającymi ze źle rozumianej rywalizacji i konkurencji.
Można formułować zasady tworzenia samorządu instruktorów, ale nie bez wsłuchania się w głosy tych którzy z kursantem od wielu lat pracują na co dzień i na co dzień czują ciężar odpowiedzialności za bezpieczeństwo zarówno osoby szkolonej jak i innych uczestników ruchu drogowego. Nie wolno odbierać głosu nawet tym, którzy z różnych powodów nie są aktywni społecznie, ale na pewno nie są obojętni, gdyż wszystkich działających w branży szkoleniowej dotykają skutki nienajlepszych rozwiązań prawnych dotyczących szkolenia kandydatów na kierowców. Bardziej niż podsuwanie gotowych wizji konkretnemu środowisku, szczególnie jeśli myślimy o samorządności, potrzebne jest szukanie sposobów na aktywizację środowiska poprzez szeroką edukację i dyskusję na temat pożądanych przez nie rozwiązań. Dochodzimy tu do pytania, co lepiej służy wypracowaniu form i wprowadzeniu samorządności środowiska, podanie ryby czy wędki?
I jeszcze jedno, komu związanemu ze środowiskiem szkoleniowym zależy na tworzeniu rozłamów i co chce przez to osiągnąć?
Jan Szumiał